Maraton Czytelniczy, w którym uczniowie szkół różnego szczebla mierzą się z treścią kolejnych lektur, a następnie rozwiązują test, bazując na wiedzy zdobytej w międzyczasie (i własnej pamięci dotyczącej treści książki, rzecz oczywista) wydaje się powoli gubić popularność. Może wpłynął na to ząb czasu, który skutecznie nadgryzł świeżość konkursu, a może efektywnie zagniotła radość czytania rutyna i międzyszkolna rywalizacja… Wszyscy czytają, większość rozwiązuje, niektórzy biorą udział w wielkim finale? (Znak zapytania celowy.) Za czytelnictwo nie ma darmowych indeksów na PG, UG, UJ ani nawet na prywatny wydział chemii. Po co więc czytać?! Czy to się w ogóle opłaca?
Piątkę zgłosiłam do Maratonu Czytelniczego spontanicznie. Dla szkół ponadgimnazjalnych to dopiero II edycja.
Planowany odzew: zero
Sprawdzalność prognoz: zero
Piątka czyta! Jesteście wspaniali! Dwudziestu wspaniałych Maratończyków na starcie.
Mam nadzieję, że to zaraźliwe…
Ciąg dalszy nastąpi.